2021-01-18
Kontynuujemy cykl wypowiedzi na temat: co po literaturze w czasach zarazy?, o które poprosiliśmy autorki nominowane w 2020 roku do Nagrody Gombrowicza.
To nie będzie wesołe
Dziś myślę to, jutro tamto, pojutrze jeszcze coś innego. Zmieniam zdanie. Co innego mi się wydaje, kiedy dzień jest ciemny, co innego, kiedy jest jasny. A jak się nie wyśpię, to nie wydaje mi się nic.
Debiutując, zapomniałam o tym, że do obowiązków autorki niekiedy należy wymądrzanie się na różne tematy. Nie jest mi z tym po drodze, ale mogę spróbować.
*
Kiedy dostałam maila z prośbą o napisanie tekstu na temat „Co po literaturze w czasach zarazy?”, jechałam na dworzec. To był pierwszy od wieków dzień, którego nie spędziłam na patrzeniu w telefon i wyświetlające się na nim opinie, newsy, statusy, cyferki, zdjęcia i memy. Nie dlatego, że nie chciałam. Nie dlatego, że nie miałam siły, bo zawsze znajdzie się jeszcze ta odrobina energii, która pozwoli na machnięcie kciukiem i przeczytanie choćby nagłówka, zalajkowanie zdjęcia z psem, wygooglowanie przepisu. Dlatego, że nie mogłam. Musiałam patrzeć na to, co dzieje się przed moimi oczami, choć chciało się od tego płakać i rzeczywiście się od tego płakało.
Wystarczyło kilka dni, by z być może chorej zmieniła się w bardzo chorą. Z „na antybiotykach” na „w szpitalu”, na „pod respiratorem”. A potem, po niecałej dobie, zmarła.
Jechałam na dworzec, bo wracałam do domu z pogrzebu.
*
Boleśnie odczuwam to, że zaraza jest faktem, więc nie mówię o niej „zaraza”. Już się nie ruszam, donikąd nie chodzę, nikogo nie widuję. Zaczynam dzień od czytania komiksu na Instagramie, po południu słucham podcastu, wieczorem zaglądam do książki i włączam jakiś film albo serial. Tak mijają dni, jeden po drugim. Czekam, jak wszyscy, na ten moment w przyszłości, którego nikt nie umie precyzyjnie wyznaczyć. A to czekanie jest przeważnie nudne, czasem jest też ciężkie. Wszystkie paznokcie ogryzione, wszystkie myśli rozproszone.
A więc co po literaturze? Choć nie lubię się mądrzyć, po wielu dniach rozważań doszłam w końcu do pewnych wniosków. Mogę więc przedstawić garść rad:
a. Jeśli ci to pomaga, czytaj (przez „pomaga” rozumiem: poprawia nastrój, zajmuje myśli i czas; krótko mówiąc: przynosi jakiś pozytywny efekt).
b. Jeśli ci to pomaga, pisz (być może pomożesz też tym z podpunktu a.).
c. Jeśli nie masz ochoty, nie czytaj (przez „nie masz ochoty” rozumiem też: nie dajesz rady).
d. Jeśli nie masz ochoty, nie pisz.
Wszystko to jest równie dobre, jeśli działa (przez „jeśli działa” rozumiem bardzo wiele różnych rzeczy).
Instytucja współprowadzona przez Samorząd Województwa Mazowieckiego oraz Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego